Marysia, 8 miesięcy podczas śniadania (naleśniki później pokroiłam) |
Czy to już? Co podać jako pierwsze? Czy mały brzuszek da radę? Czy nie będzie alergii, a jeśli będą to na co? Papka czy pokarmy stałe? O co chodzi z tym BLW?! A co jeśli się zakrztusi bądź nie daj Boże zadławi?! Milion takich myśli rodzi się w naszych głowach, młodych mam, kiedy przychodzi taki moment w życiu naszym i naszego malucha, że
samo mleko nie wystarcza. Myślimy kiedy wprowadzić tę pierwszą łyżeczkę, czekamy na tę upapraną buzię marchewką czy kaszką, upierniczoną ścianę, podłogę i same się doczekać nie możemy kiedy zaczniemy gotować dla swojego dziecka. Na początku musimy sobie zadać podstawowe pytanie, jaką metodą chcemy karmić naszego małego żarłoka. My za namową pediatry, zaczęliśmy rozszerzać dietę Marysi dokładnie na tydzień przed skończeniem 5 miesiąca. No i oczywiście jako pierwsza do otworu gębowego mojego małego pożeracza poleciała łyżeczka zblendowanej na kremowy mus marchewki. Mina oczywiście warta wszystkiego :)Marysia 5 miesięcy, jej "pierwsza łyżeczka" |
I tak trwało to karmienie i wmuszanie tych papek w me Dziecię, które nie wykazywało żadnego zainteresowania, jak w pierwszym dniu, tym co leci do Jej jadaczki, jedynie jak można było dotknąć łyżeczki, umazać siebie, mamę lub strzelić pomarańczową tudzież zieloną bryndzą w ścianę. Po trzech tygodniach zbuntowałam się na to Jej "jedzenie" i zdecydowałam się na to, na co babcie, mamy i ciotki robiły coraz większe oczy i palpitacji serca dostawały od samego słuchania, czyli na metodę BLW. Jesteśmy praktycznie na początku drogi, ale już na tyle wypróbowaliśmy tę metodę i praktykujemy ją wszyscy rodzinnie z wielką ochotą, że chciałabym zaznajomić, zachęcić Te z Was, jeszcze nie przekonane albo Te, które o tym nie słyszały, a mają przed sobą to jakże miłe przedsięwzięcie. Nie chcę się tu wymądrzać czy zgrywać eksperta, a jedynie podzielić się swoją wiedzą. Na początku, chciałabym przedstawić Wam 10 podstawowych zasad stosowania metody Baby-Led-Weaning czyli w skrócie BLW, które opracowałam jako takie know-how! Pewnie zrobię cykl postów na ten temat, ponieważ tak w jednym to albo bardzo skrótowo, albo byście nie dotrwały do końca bo nowy dzień by Was zastał... ale z resztą co tu gadać, no nie da się! W kolejnych postach będą zalety BLW, niezbędnik BLW-child, przepisy na sam początek, oraz dla tych dzieci, które już pierwszą marchewkę w słupku przememlały sobie bez problemu i chcą więcej wrażeń i nowych smaków, a także będą opowieści mam, które już mają sporo doświadczeń z BLW na swoim koncie! Generalnie przygotowując się do tematu zarówno w teorii jak i, przede wszystkim, w praktyce, posługiwałam się książką Bobas Lubi Wybór, Gil Rapley oraz Tracey Murkett oraz doświadczeniami innych mam i innym słowem pisanym w tym temacie. Podsumowując, jestem ogromną fanką i polecam każdej mamie aby pozwoliła swojemu krasnalowi rozpocząć tę przygodę z jedzeniem, bo dla mnie BLW to przygoda a nie konieczność jedzenia na siłę. Ważne jest aby jedzenie dla dziecka było przyjemnością, czasem, który spędzi z resztą rodziny, w przyjemnej atmosferze, będzie próbowało różnych smaków, konsystencji, uczyło się żuć i przede wszystkim będzie samo decydowało co i ile zje. Może nas to niejednokrotnie przerażać, ale spokojnie... pamiętajmy, że dziecko nadal karmione jest piersią lub mlekiem modyfikowanym na żądanie i to mleko zaspakaja zapotrzebowanie na składniki odżywcze i witaminy w organizmie naszego dziecka!!!
Marysia, 5 miesięcy - gotowa na przygodę z BLW |
RUSZAMY...!!!
1. Według metody BLW, rozszerzanie diety należy rozpocząć wtedy, kiedy dziecko jest na to gotowe. Czyli:
1. Według metody BLW, rozszerzanie diety należy rozpocząć wtedy, kiedy dziecko jest na to gotowe. Czyli:
- nie przed skończeniem sześciu miesięcy, gdyż próbowanie rzeczy innych niż mleko, może dzieciom sprawić trudności, zmniejszyć łaknienie na posiłki mleczne (mleko mamy, czy mm), co za tym idzie, zmniejszenie przyswajalnych składników odżywczych z mleka,
- dziecko samodzielnie siedzi lub z niewielką pomocą,
- potrafi uchwycony przedmiot w rączkę celnie włożyć do ust,
- chętnie gryzie zabawki oraz,
- interesuje się naszym jedzeniem i sięga po nie, gdy np. siedzi u nas na kolanach podczas naszego posiłku.
To są prawdziwe oznaki gotowości dziecka do rozpoczęcia rozszerzania diety.
Pamiętajmy, że Światowa Organizacja Zdrowia od 2002 r., zaleca karmienie wyłącznie piersią do ukończenia 6 miesiąca i od tego momentu można rozszerzać dietę dziecka.
W naszym przypadku było za wcześnie, kiedy wprowadziliśmy "pierwszą łyżeczkę", już teraz wiem, że przy drugim dziecku będziemy czekać, żeby od razu rozpocząć praktykę BLW.
Pamiętajmy, że Światowa Organizacja Zdrowia od 2002 r., zaleca karmienie wyłącznie piersią do ukończenia 6 miesiąca i od tego momentu można rozszerzać dietę dziecka.
W naszym przypadku było za wcześnie, kiedy wprowadziliśmy "pierwszą łyżeczkę", już teraz wiem, że przy drugim dziecku będziemy czekać, żeby od razu rozpocząć praktykę BLW.
2. Rozszerzenie diety powinno polegać na podawaniu dziecku kawałków jedzenia pokrojonych w słupki, które będzie łatwo mogło trzymać w rączce. Słupek taki powinien mieć ok 5 cm, żeby wystawał z rączki, ponieważ na początku dziecko nie potrafi otworzyć piąstki, żeby włożyć jedzenie z niej do buzi.
Marysia, 6 miesięcy, skupiona na buraku (...polnym oczywiście ;)) |
3. Pamiętajmy, aby dieta była zróżnicowana, żeby proponować dziecku różne produkty, aby na talerzu, lub podkładce krzesełka do karmienia było kilka innych rzeczy różnego koloru. Na tym polega ta metoda: Dziecko Lubi Wybór! I to ono będzie decydować po co sięgnie, co zje i ile. Nie można się zrażać, że się nastoimy w kuchni, nakroimy, naobieramy a maluch chwyci kawałek marchwi lub brokuł, podziumie w buzi albo nawet nie, tylko rozgniecie w rączce a resztę zostawi bądź wyrzuci, jak ja to mówię "za burtę" :) Dziś i jutro zje tylko marchewkę, ale pojutrze otworzy się na inne smaki i nas zaskoczy.
Marysia, 8 miesięcy, jak widać sama wybiera ile zje :D |
4. Do picia podajemy dziecku wodę. Najlepiej w kubeczku (my mamy kubek DOIDY lub kubek z IKEI z dziubkiem). Oczywiście powolutku uczymy dziecko z niego pić, porozlewa wszystko po sobie, krzesełku, po nas, na podłogę, ale trudno... kiedyś chwyci za kubek i samo się z niego napije. Pamiętajmy, metoda BLW wymaga od nas morza cierpliwości i zrozumienia. Czasem chce się przywalić głową w ścianę, ale uwierzcie mi, już po paru miesiącach widać efekty samodzielności dziecka i aż serce roście! ;)
Marysia, 7 miesięcy, banan maczany w jogurcie - ot taka fantazja |
... i po bananie |
5. Pamiętajmy aby nie wkładać dziecku pokarmu do buzi, ma ono większą kontrolę i zaufanie jeśli zrobi to samemu. Początkowo pokarm będzie wypadał maluchowi z buźki, jest to naturalny mechanizm minimalizujący ryzyko zakrztuszenia się. Gdy dziecko opanuje technikę żucia, nawet gdy nie ma zębów!!! (sama nie raz doświadczyłaś pewnie, że w dziąsłach dziecka też jest moc!:)), zacznie mamlać w buzi jedzenie i stopniowo je połykać. Marysia początkowo jak połykała jedzenie tak śmieszni to robiła, że wydawała odgłos przełykania i wtedy dumna matka szczerzyła się, bo dziecko zaczęło wreszcie jeść :) Także, nie wkładajmy dziecku jedzenia do buzi, ponieważ, może to ułatwić i spowodować zakrztuszenie/zadławienie się!
Marysia, 8 miesięcy i jej naleśniki jaglane z owocami |
6. Gdy dziecko się zakrztusi, nie panikujmy. Ono sobie poradzi. Krztuszenie się to odruch wymiotny, który pomaga usunąć kawałki jedzenia z dróg oddechowych, gdy są zbyt duże. Jest to naturalny mechanizm i jest podstawą do nauki bezpiecznego radzenia sobie z jedzeniem. Dziecko krztusząc się zazwyczaj otwiera buzię, wysuwa język, zazwyczaj wypada wówczas kawałek pokarmu, i dziecko jakby nigdy nic chwyta się za kolejną rzecz by wpakować ją do buzi :)
Pamiętajmy również aby dziecko siedziało prosto, nie odchylone do tyłu.
Pamiętajmy również aby dziecko siedziało prosto, nie odchylone do tyłu.
Marysia, 7 miesięcy, tuż po obiadku z udziałem dorsza |
7. Na początku pamiętajmy aby podawać dziecku wspomniane "słupki", tak aby maluch mógł sam sobie je chwycić i wpakować do buzi. Unikajmy małych kawałków typu groszek, rodzynki. Co prawda istnieje małe ryzyko, że dziecko je chwyci, bo dopiero później jego chwyt jest bardziej precyzyjny, ruchy skoordynowane, wyćwiczony ma tzw. chwyt szczypcowy (palec wskazujący i kciuk), dzięki któremu chwyci tę rodzynkę i wpakuje do buzi. Niemniej uwaga na takie małe i tym bardziej twarde produkty, ponieważ dziecko może łatwo się nimi zadławić.
Marysia, 6 miesięcy i jej słupkowe warzywka |
8. Pamiętajmy aby na początku podawać odpowiednio miękkie, najlepiej dobrze ugotowane ale nie rozgotowane produkty, np. warzywa i owoce pokrojone w słupki (marchew, ziemniaki, bataty, buraczki, gruszki, jabłka) lub takie, które łatwo się chwyta jak fasolka szparagowa, różyczki brokułów, makaron np. świderki, małe kopytka, kuleczki z kaszy jaglanej, ryżu (najlepszy arborio do risotto, gdyż najlepiej się klei i można uformować fajne kuleczki), placuszki pokrojone w prostokąty (z jabłkami, pancakes różnego rodzaju), omlet z jajek itp.
Marysia, 7 miesięcy, makaron z domowym pesto szpinakowym |
9. Nie używaj do posiłków dziecka soli ani cukru! Nerki dziecka nie są przygotowane na przyjmowanie większych ilości sodu, niż te, które występują w produktach naturalnych. Sól dodatkowo zwiększa ryzyko wystąpienia nadciśnienia, które już może się pojawić u niemowląt! Cukier natomiast to wiadomo, "biała śmierć", jest przyczyną otyłości oraz pożywką dla bakterii. Pamiętajmy, że dziecko nie zna smaku słonego i słodkiego, nawet jeśli dla nas coś jest niesmaczne, dla dziecka takie właśnie ma być bo do innego smaku nie jest przyzwyczajone. Nie uczmy go od małego złych nawyków żywieniowych i ograniczajmy co złe ile się tylko da. Warto mieć na uwadze to, że ten mały języczek ma 4 razy więcej kupek smakowych niż my i jest dużo bardziej wrażliwy na smaki. Sól możemy zastępować ziołami a cukier bananem, jabłkiem lub suszonymi owocami (daktyle, figi, rodzynki, oczywiście odpowiednio przygotowane).
Produkty na poranną jaglankę z bananem, imbirem i suszonymi owocami oraz omlet z prażonym jabłkiem i cynamonem na obiad |
10. I ostatni punkt. Najważniejszy: przygotuj się na bałagan, stalowe nerwy, morze cierpliwości, stos śliniaczków, a najlepiej z dwa ubranka "kosmity", czyli fartuszki do karmienia i folię malarską pod krzesełko, choć my sobie radzimy bez ;)
Już za parę dni przedstawię zalety stosowania metody BLW :) a tutaj możecie sobie zobaczyć i przypomnieć moją Maryśkę w akcji wraz z zimowymi przepisami na jedzonko!
I coś extra (same początki i krztuszenie się, żebyście zobaczyły, że dziecko sobie samo radzi)
I coś extra (same początki i krztuszenie się, żebyście zobaczyły, że dziecko sobie samo radzi)
A Wy jakie macie doświadczenia? Planujecie wprowadzenie metody BLW, a może już ją stosujecie? Podzielcie się przepisami lub zdjęciami Waszych Maluchów w akcji! Czekam na Wasze komentarze:):)
Słyszałam o tej metodzie, ale ją nie stosuję. Ale może zacznę :) Moja na razie jada obiadki ze słoiczków, ale wkrótce sama bedę jej gotować i chyba tak jak Ty, dam jej wybór, niech je co chce :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra decyzja! My ze słoiczkami wytrzymaliśmy 2-3 tygodnie i basta! Marysia nie była zainteresowana a ja stronię od zachęcania Jej do jedzenia w postaci "leci samolot..." :) Teraz Mała je chętnie i wiadomo, nadal jest na mleku i to stanowi podstawę Jej żywienia ale coraz więcej zjada już sama się karmiąc.
OdpowiedzUsuńjuż niedługo na blogu opublikuję przykładowe menu dla maluszków, także zapraszam, może skorzystasz ;)
Będę czekać :) Skorzystam na pewno :)
UsuńSuper :-) !
UsuńSuper wpis, na pewno przyda się tym którzy stawiają pierwsze kroki w rozszerzaniu diety :) My mamy to już za sobą, i u nas był sposób mieszany. Blw plus kaszki, zupki. Przy ząbkowaniu nie chce blw, a je zupy kremy, jogurty, musy owocowe, kaszki. Natomiast w okresach kiedy ząbki nie dają o sobie znać to najwięcej blw.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Czyli BLW wygrywa ;-) Bardzo fajnie! My też ząbkujemy teraz i w większości zupki, kaszki w postaci płynnej :-/ które Marysia pije z kubeczka.
UsuńFajna metoda.. pierwszy raz o niej słyszę.. każdemu rodzicowi, który planuje rozszerzyć dietę polecę ten wpis 😊
OdpowiedzUsuń:-) bardzo fajna, polecam z całego serca! Zapraszam do śledzenia bloga, będą nowe posty o tej tematyce i duuużo zdjęć z naszej kuchni ;-) Będę wdzięczna za udistępnienie posta, niech się dowie coraz więcej osób o BLW :-)!
Usuńsama nie stosowałam wobec Was takiej metody żywienia ale widzę, że Misia ją uwielbia, choć wiem też ile czasu pracy wymaga ta forma żywienia.Czuję,że to bardzo fajna nauka smaków dla dzieci. Gratuluje
OdpowiedzUsuńAd. 3. Bobas lubi wybór, z ang. baby-led weaning czyli odstawienie od piersi sterowane przez dziecko. Wybór dotyczy całkowitego przejście na pokarmy stałe. Czasem na sam początek jest właśnie lepiej iść w tylko jeden produkt. To już każda matka powinna dostosować do swojego dziecka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOjj... chyba radzę zagłębić się bardziej w zasady tej metody... chyba, że źle interpretuję komentarz. Karmimy piersią i dajemy dziecku pokarmy stałe. To kiedy dziecko się odstawi, zależy od niego.
OdpowiedzUsuńHa! Muszę się wysławiać lepiej. No właśnie tak. Uczepiłam się tego zdania: "aby na talerzu, lub podkładce krzesełka do karmienia było kilka innych rzeczy różnego koloru. Na tym polega ta metoda: Dziecko Lubi Wybór!" U mnie np. przez pierwsze tygodnie dziecko wolało mieć jeden produkt, który mogło badać, bawić się, eksplorować. Dopiero później zaczęło selekcjonować, wybierać, przebierać. Stąd mówię, że polskie tłumaczenie nie do końca oddaję koncept metody.
UsuńAle pamiętajmy, że każde dziecko jest inne, a wyjątek nie potwierdza reguły. To tak jak z zupą... jeśli nie będzie piło z DOIDY Zupy danego dnia, to nakarmmy je łyżką - nie dajmy się zwariować! Metoda BLW to nie katorga dla mamy i dziecka (choć dla mamy myjącej 20y raz podłogę czasem tak;-)) ale ma być to przyjemność i nauka jedzenia przez zabawę. Jeśli dziecko wybiera marchewkę przez tydzień, dajmy mu marchewkę, ale żeby mogło wybrać i żebyśmy wiedziały, że woli tę marchewkę od pietruszki, musi mieć wybór. Najwyżej wszystko wywali na podłogę, i zostanie ze swoją ukochaną marchewką. ;-)
OdpowiedzUsuń