czwartek, 22 lutego 2018

Proza życia i karobowe naleśniki z kaszy jaglanej




Usiadłam w niedzielę, zakasałam rękawy,  otworzyłam terminarz i zaczęłam planować. Nie, nie planowałam kiedy ugotować pomidorową a kiedy iść na szczepienie. To mam zaplanowane już w głowie zawsze podczas robienia weekendowych zakupów i zapisane wszystko skrupulatnie w organizerze zwanym Evernote ;) Zaczęłam planować swoje zajęcia na najbliższy tydzień, kiedy zostanę z samą Zuzią bo Mery w przedszkolu i będę mogła chociażby z małą na rękach ale obdzwonić wszystkich o poustalać zadania itp. Bo się szykuje u mnie pewien projekcik, o którym niedługo usłyszycie pewnie. Mama na macierzyńskim też może robić coś więcej niż gotować, sprzątać i zmieniać pieluchy, uwierzcie mi. I tak sobie wszystko zaplanowałam jak maluchy posnęły, żeby wstać w poniedziałek z full energią (mam z tym ostatnio problem bo Zu ząbkuje ostrrro), ale to kwestia nastawienia i dobrej kawy z rana ;) I klops!

sobota, 17 lutego 2018

Zaczytany 2018




Początek roku zaczął się aktywnie, zaskakująco i wbrew temu co się mówi o wypalającej się energii i motywacji wraz z końcem stycznia do realizacji postanowień noworocznych, u mnie motywacja nie spada, energia w zależności od przespanych a raczej tych nieprzespanych nocy, o dziwo nie spada, jest dobrze! To chyba jednak tak jak pisałam, jest uzależnione od realności ustalonego zadania czy celu i ich sformułowania (specjalnie tak to nazywam bo nie przepadam za słowem postanowienia). W punkcie nr 16 zadań na rok 2018 ustaliłam, że przeczytam wszystkie książki o tematyce powiedzmy około parentingowej, które posiadam, niestety, a może raczej stety stałam się szczęśliwą posiadaczką abonamentu na Legimi, który jest totalną kopalnią książek. Mam wrażenie, że jest tam prawie wszystko, co powoduje, że moja lista książek do przeczytania się wydłuża i powiększa, więc chyba muszę stworzyć konkretną listę pozycji, tym bardziej, że dostałam od Was kilka zapytań w tym temacie. A zatem

wtorek, 6 lutego 2018

Karnawałowe róże w wersji light


Uzależniłam się od cukru. Przyznaję się bez bicia. Ciągle czegoś próbuję, piekę i potajemnie wyżeram wieczorem z lodówki. Baterie w wadze mi wysiadły i nie mam kontroli, a moje eleganckie, bo czarne, dresy domowe na razie nie krzyczą, że im ciasno. Postanawiam poprawę i zrywam z cukrem. No ale nie teraz, heloł... przecież zbliża się Tłusty Czwartek, a ja pączki w ten dzień zwyczajnie wielbię! I nie ograniczam się do dwóch czy tam trzech. Ale pączki pączkami... kalorie kaloriami, w ten dzień nieliczone, to jednak zdrowie zdrowiem i nadmiar tłuszczu niewskazany, więc postanowiłam, że chociaż róże karnawałowe będą pieczone, i takie mi pyszne wyszły, że dzielę się z Wami tym przepisem, bo i sobie i dzieciakom nawet możecie zafundować, w ten jedyny dzień w roku oczywiście. Tak bez wyrzutów sumienia, na śniadanie do kawy nawet zamiast kanapki z awokado czy innej zdrowej owsianki. W ten czwartek Ciocia Aga Was rozgrzesza i oczywiście namawia do domowych wypieków, jak nie jutro bo czasu w tygodniu jak na lekarstwo, to w weekend ;) przedłużycie sobie co najwyżej ten czwartek tłusty, a niech tam! :)
Jedzcie i czerpcie przyjemność bo to comfort food jak nic!