czwartek, 22 lutego 2018

Proza życia i karobowe naleśniki z kaszy jaglanej




Usiadłam w niedzielę, zakasałam rękawy,  otworzyłam terminarz i zaczęłam planować. Nie, nie planowałam kiedy ugotować pomidorową a kiedy iść na szczepienie. To mam zaplanowane już w głowie zawsze podczas robienia weekendowych zakupów i zapisane wszystko skrupulatnie w organizerze zwanym Evernote ;) Zaczęłam planować swoje zajęcia na najbliższy tydzień, kiedy zostanę z samą Zuzią bo Mery w przedszkolu i będę mogła chociażby z małą na rękach ale obdzwonić wszystkich o poustalać zadania itp. Bo się szykuje u mnie pewien projekcik, o którym niedługo usłyszycie pewnie. Mama na macierzyńskim też może robić coś więcej niż gotować, sprzątać i zmieniać pieluchy, uwierzcie mi. I tak sobie wszystko zaplanowałam jak maluchy posnęły, żeby wstać w poniedziałek z full energią (mam z tym ostatnio problem bo Zu ząbkuje ostrrro), ale to kwestia nastawienia i dobrej kawy z rana ;) I klops!
Rano gdy Zu wreszcie twardo zasnęła, i ja wykończona nocnym karmieniem i chodzeniem również, z drugiego pokoju wydobył się piskliwy ryk mojej pierworodnej "ja jus nie kcem spać!!!", i gdyby to było tylko tyle, wzięłabym to na klatę, ale pierworodna za chwilę zaczęła ostro kaszleć co oznaczało rzucenie terminarza w kąt i pozostanie z rozkoszniaczkami w domu. Obiema. Jedną - ząbkującą i drugą -  olaboga... tego się określić nie da. Gdy Zu u mnie na rękach praktycznie cały czas, Marysia zaznacza swą obecność w sposób bardzo rażący, jakbym w ogóle jej nie widziała. Na moje nieszczęście postanowiłam zadzwonić do mojej mamy, babci obu tych rozkoszniaczek w celu zabicia chwilowej nudy i wygonienia muchy z tego starszego noska, niestety strzelając sobie tym w kolano bo do owego noska wpadł chyba jakiś szerszeń! I się zaczęło. Gdybym miała w pokoju żyrandol,  z pewnością wykorzystałaby go do granic możliwości wisząc na nim niczym mapka w zoo. Uśpienie rozpłakanej i obolałej Zuzi było wręcz niemożliwe bo jej starsza siostra dbała o to aby mi się to nie udało i robiła wszystko by być z nami w każdej nanosekundzie tego dnia. Gdy jednak na chwilę zniknęła z oczu w celu zjedzenia jogurtu w kuchni to owszem zjadła go, ale przy okazji obdrapała i pokruszyła całą świeczkę stojącą na stole karmiąc nią swoją przyjaciółkę lalę - Martynę. Gdy poszła siku, przyleciała do mnie chwaląc się, że wylała je z nocnika "pod prysnic jazem z papiejkiem" (sic!). Kiedy poprosiła o "ziasieta jyziowego" (czyt. wafelka ryżowego) postanowiła rozdrobnić go na sto milionów kawałków na dywanie w pokoju i kanapie, tak że stado kur by tego nie ogarnęło. A jak zniknęła na chwilę w swoim pokoju a ja uradowana byłam, że wreszcie się bawi sama w swojej kuchni, wchodząc do jej pokoju już się tak nie cieszyłam :D. I tak o godzinie 12 miałam ochotę wyjść oknem i nie wrócić, a tu dopiero moje dzieci się rozkręcały. I tak upłynął ten dzień na podkręconych obrotach i cały mój plan załatwienia spraw poszedł do kubła, a ja zamiast zjedzenia od poniedziałku zdrowej sałatki z kozim serem wpieprzyłam w nerwach całą czekoladę. Na szczęście gorzką bo innej nie było :D Ale pokornie podeszłam do tematu bo przecież to nie pierwszy i nie ostatni raz. Zawaliłam trochę noc, zrezygnowałam ze zrobienia sobie tego wieczoru hybrydy i popracowałam. Na szczęście świat skonstruowany jest tak, że coraz więcej rzeczy możemy załatwić zdalnie, mailowo i to jest super. Trzeba tylko chcieć. 
A jakie są Wasze sposoby na ogarnięcie się w przypadkach niezaplanowanych?? Radzicie sobie jakoś z tym? Jak pomyślę, że niedługo będę musiała wrócić do pracy, to skóra mi się jeży :D








Naleśniki z kaszy jaglanej z karobem
(bezglutenowe)

Idealne na śniadanie, obiad czy kolację. Można jeść cały dzień jak nie ma się czasu gotować, wystarczy zmieniać składniki :D:D:D 













Składniki:

10 łyżek ugotowanej kaszy jaglanej 
1,5 szklanki mleka (krowie lub roślinne np. ryżowe) 
8 łyżek mąki kukurydzianej
2 łyżki karobu (dla dzieci powyżej 1 r.ż. można zastąpić karob ciemnym kakao) 
1 jajko 
1 łyżka rozpuszczonego oleju kokosowego lub masła


Kaszę blendujemy z wszystkimi składnikami na gładką masę. 
Smażymy na suchej patelni. Jedynie pierwszy naleśnik na delikatnie posmarowanej patelni tłuszczem. 
Podawać z dżemem, serkiem, owocami - wybór dodatków dowolny :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze 😀