czwartek, 17 stycznia 2019

"Klusie misi" według Marysi


To było sztandarowe danie kuchni mojej mamy. Tak jak gofry, naleśniki, żurek z kuleczkami. Tak jak budyń z sosem malinowym czy zupa "nic". Mamy umieją. A babcie to już w ogóle! Smak tych potraw zapamiętuje się na całe życie i chce się je odtwarzać w swoim domu. Przenieść ten pierwiastek historii, ciepła i bezpieczeństwa na swój kwadrat, robiąc dla swoich najbliższych coś, co kiedyś wywoływało w naszych sercach radość, coś co rozpływało się w ustach i prowadziło jak latarnia morska marynarzy do domu. Co jeszcze mamy i babcie umieją? Umieją wykorzystać te swoje kulinarne atuty w chwili, kiedy potrzebujemy tego najbardziej. Zakotwiczeniu się w cieple domowego ogniska gdy jest źle, gdy dostało się złą ocenę w szkole, odwołali dodatkowe zajęcia, chłopak rzucił lub po prostu jest nam smutno. Wtedy wjeżdża do pokoju mama czy babcia niczym anioł, w kuchennym fartuchu i serwuje nam ot, kluski! Ale to są kluski, które rozpływają się w ustach niwelując wszelkie negatywne uczucia, emocje czy spory. Są delikatne, tanie w wykonaniu i doskonałe w swojej prostocie. To takie rodzinne slow food, okraszone miłością.

wtorek, 15 stycznia 2019

Zastani w bezkresach



Świat się zatrzymał. A ja wraz z nim. Zatrzymałam się w bezkresie oszołomienia, załamania i smutku. Moje serce przez chwilę przestało bić, jak serca milionów Polaków. Poczułam się taka mała, bezbronna, nic nie znacząca dla świata. Bo świat jest zły. Ja takiego świata nie kupuję! Za każdym razem, gdy tylko uwierzę, odbuduję swoją nadzieję, zaufanie i wiarę w dobro, wytłumaczę sobie to, co często trudne do wytłumaczenia, zacznę się łudzić, nagle dostaję obuchem w łeb! I znów przystaję na chwilę na krawędzi zastanawiając się po co to wszystko. Przestaję wierzyć w siłę dobra nad złem, w organy sprawujące pieczę nad państwem i ludźmi. Wymiar sprawiedliwości i miłość. Przestaję ufać i nie chcę się starać. Buntuję się wewnętrznie na znak protestu dla świata. Nie zadaję sobie pytań "gdzie był Bóg?". Prędzej pytam "co dalej, co teraz?". Jak zwykle otrząśniemy się po jakimś czasie i będziemy żyć. Bo przecież życie toczy się dalej niezależnie od tego co się stało. Życie będzie się toczyć dalej ale z wszystkimi tego czynu konsekwencjami. Z poddaniem się Wielkich i chwilową rezygnacją z czynienia dobra. I pomimo tego, że dobro powraca, to jednak człowiek zastanawia się nad jego sensem. Można zadawać sobie pytanie jak daleko to zaszło? Ile jeszcze zginie osób z rąk szaleńców?"Dziwny jest ten świat,

niedziela, 13 stycznia 2019

Podsumowanie 2018 - (na Waszą prośbę)


Miałam tego nie publikować, a jednak! Część z Was pisała, pytała, jaki procent planów z 2018 roku udało się zrealizować dzięki przelaniu tego na papier. Otóż procentów wyliczać mi się nie chce, ale zamieszczę Wam moją listę rzeczy, które udało mi się spełnić, których niestety nie mogłam wykonać z różnych przyczyn. Zazwyczaj były to powody finansowe i czasowe. Przyspieszyliśmy realizację planów związanych z budową domu, a co za tym idzie przyszło nam odbyć wiele spotkań z projektantami i wykonawcami zleceń. Miniony rok uznaję za baaardzo udany, a już nie chcę sobie wyobrazić jak będzie wyglądać rok obecny, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli. 
Mówią, że "tam, gdzie są duże chęci, przeszkody nie mogą być zbyt wielkie." Staram się pozytywnie patrzeć na te przeszkody i sukcesywnie realizować swoje cele, czego i Wam życzę! Stay positive 😍

Podsumowanie 2018 

wtorek, 8 stycznia 2019

2019 wjechał!



Wjechał 2019, szybko, niepostrzeżenie, z hukiem za oknem i śpiącymi niewinnie dziećmi w łóżkach. Z dużą ilością białego wina i śmiechem bliskich przy boku. Witaj NOWY! Bądź łaskawy, bo to, że będziesz szalony, to już wiem. Takiego sobie cię zaplanowaliśmy i będziemy grać w tym duecie przez najbliższe trzysta ileś dni. Poprzedni rok był dobry. Zrobiłam kilka podsumowań w głowie i na papierze, przeanalizowałam wiele spraw i metod postępowania zarówno w realizowaniu swoich celów jak i spraw ogólno życiowych. W poprzednim roku wyznaczyłam sobie 20 spraw i zadań do wykonania (link) i po głębszej analizie jestem zadowolona. Resztę nadrobię w tym roku. 

Mój sposób na wyznaczanie celów i zadań

Otóż rok temu założyłam sobie plan całoroczny. Minusem takiego postępowania jest to, że w styczniu... maju... mamy perspektywę jeszcze wielu miesięcy na wykonanie zadania. Niestety życie pędzie i nim się obejrzymy i jest listopad. I zaraz grudzień i Święta i totalny brak czasu.
W tym roku postanowiłam podzielić rok zadaniowy na kwartały. Jako że plany mamy dość sprecyzowane, to mniej więcej jestem w stanie ocenić, co i kiedy będę mogła oraz będę potrzebowała zrobić. Oczywiście część rzeczy może się zmienić i poprzesuwać w czasie, ale w efekcie końcowo rocznym musi być zadanie wykonane
A zatem: