piątek, 15 listopada 2019

Ta nasza jesień i szybkie rogaliki z konfiturą różaną


Jesień. Zwykle rządzi się swoimi prawami. I ja te jej prawa szanuję. Szczególnie to prawo leżenia do góry pupą bez większych wyrzutów sumienia, czy też prawo bezkarnego zajadania domowych wypieków różnego rodzaju. Pamiętacie mój kultowy przepis na brownie, za który niektóre koleżanki mnie nienawidzą, a ich mężowie mnie kochają! Już nie wspomnę o moim, który zaobserwował swego czasu szybkość wykonania tego przesmacznego jesiennego deseru i teraz mnie szantażuje na różne sposoby bym mu je robiła (zbyt) często. Ostatnio znów bardziej chętnie otwieram piekarnik aby dom pachniał tak słodko domem. Kocham to gdy w moim mieszkaniu unosi się zapach ciasta czy też innych słodkich wypieków. Często gdy się nudzę z dziewczynami, lub gdy zwyczajnie mam dość ich miauczenia, rzucam hasło "laski, fartuszki i do dzieła!", od razu wiedzą co się kroi... a raczej, że coś się będzie piec.

Te kuchenne rewolucje z dziećmi muszą jednak mieć swoje reguły. Po pierwsze pieczenie z dziećmi to cała kuchnia z góry skazana na destrukcję. Zatem najlepiej jak tylko można, to zrobić wszystko na szybko, rozmiksować, wymieszać, zagnieść i nie babrać się przy tym zbytnio. I taki przepis znalazłam w zeszycie mamy sprzed lat i postanowiłam go lekko przerobić. Tym razem na tapetę wjechały kruche rogaliki.