Obiecałam Wam w którymś z poprzednich postów, że opublikuję swoje świąteczne, kulinarne mast hewy, bez których nie wyobrażam sobie Świąt.
Jak wiecie, to będą nasze pierwsze Święta w trójpaku, pierwsze takie prawdziwe, rodzinne, nasze... . Pozwoliliśmy sobie w tym roku na szczyptę egoizmu i nigdzie nie wyjeżdżamy z Łodzi na Święta, ani nad morze, ani w góry. Zostajemy w naszym domu, zaczynamy świętować od najbliższej środy, kiedy munsz pójdzie na urlop i wtedy zacznie się sprzątanie, gotowanie, pieczenie i wielkie przygotowania do Świąt. Wszystko, jak nigdy, w swoim tempie, bez pośpiechu, stresu, wyjazdów, bieganiny. Z poranną wspólną kawą w piżamie, przyglądając się jak nasz mały Szkrab zaczyna raczkować i przemieszczając się coraz szybciej po pokoju jak mały atom, odkrywa co chwilę coś nowego. OMG! Święta magiczne, wyjątkowe i pyszne! Już jeden Mikołaj u nas był 6 grudnia, kiedy organizowałam mini Święta dla Rodziny i wtedy też pojawiły się na wojslandowym fejsbuku, obfotografowane przeze mnie ciasteczka Noel, jako tegoroczny przysmak dla Świętego Mikołaja :-) Zniknęły z prędkością światła, jak tylko moi Rodzice pojawili się w domu, stwierdzając, że to nie ciasteczka a narkotyk i żebym chowała je przed nimi bo zjedzą wszystkie :-)! Przepis prosty, bez udziwnień, choć dla mnie rzadko jakikolwiek przepis jest udziwniony (poza ubijaniem śmietany kremówki, z którą jakiś czas temu się poważnie pokłóciłam!), bo kocham miłością wielką przesiadywanie w kuchni i pichcenie. I właśnie dziś zamieszczam przepis na moje narkotyczne ciasteczka Noel, o które tak prosiłyście w komentarzach (teraz ja chciałabym Wam za to kliknąć 'lubię to' ;-)). Plusem wielkim ciasteczek jest to, że możecie przygotować je wcześniej, ponieważ zamknięte szczelnie w metalowej puszcze lub słoju, pozostaną pyszne i kruche. Pozostaną, o ile macie więcej silnej woli niż ja ;) Kolejne przepisy już niebawem!
Składniki (mi wyszło ok. 65 szt.)
- 220 g masła, w temperaturze pokojowej
- 1/2 szklanki drobnego cukru do wypieków (może być brązowy lub ksylitol)
- 2 łyżki mleka
- 1 łyżeczka cukru waniliowego (u mnie własnej roboty)
- 1/2 łyżeczki soli
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 3/4 szklanki suszonej żurawiny
- 1/2 szklanki grubo posiekanych orzechów pecan (ja dałam orzeszki ziemne i nerkowce, które uprzednio zmieliłam na grubsze kawałki wielkości ziarnka ryżu)
- 70 g wiórków kokosowych
Przygotowanie
Masło zmiksować z cukrem do otrzymania jasnej, puszystej masy. Dodać mleko, cukier waniliowy, sól, makę, dobrze zmiksować. Dodać żurawinę i orzechy, delikatnie zmiksować lub wyrobić rękami.
Z ciasta uformować dwa wałki około 30 cm długości, każdy z nich obtoczyć w wiórkach kokosowych. Ciasto położyć na kawałku folii spożywczej i szczelnie je owinąć. Chłodzić w lodówce przez minimum 2 godziny (można też zostawić ciasto w lodówce do następnego dnia, co zrobiłam ja;)
Piekarnik nagrzać do 200ºC, blachy wyłożyć papierem do pieczenia. Ostrym nożem z ząbkami (u mnie nóż do chleba) kroić plasterki ciasta o grubości około 4 mm, kłaść na papierze do pieczenia i piec około 15 minut, do zarumienienia brzegów.
Wyjąć, wystudzić ciasteczka na kratce. Przechowywać, oczywiście ewentualnie i w miarę możliwości ;) w szczelnie zamkniętych: metalowej puszce (u mnie stara puszka po piernikach z IKEI) lub szklanym słoju.
Smacznego... pamiętajcie, że to ciasteczka dla Świętego Mikołaja! Nie zjedzcie wszystkich :)
Mała, wymiatasz :D
OdpowiedzUsuńA jak! :-)
OdpowiedzUsuńKurcze az strach je zrobić!!! Przecież ciezko będzie mi sie powstrzymać!!!! 😃
OdpowiedzUsuńW grudniu powstrzymywanie się jest zabronione! ;-) Robić i nie mieć wyrzutów sumienia! ;-)
UsuńCzy moge zastapic make pszenna jakas inna?
OdpowiedzUsuńMożna zastąpić mąką bezglutenową. Są na rynku dostępne mieszanki takich mąk... Niestety osobiście nie próbowałam :( Używałam mąki pszennej. Jak wyjdą z innej mąki proszę się koniecznie pochwalić ;)
Usuń