Snuję się po mieszkaniu, wycieram okruszki chleba ze stołu w drugiej dłoni trzymając kubek z kawą. Rozkoszuję się jej smakiem i choć to tylko świeżo mielona kawa z kawiarki to jednak miła zmiana po dwóch tygodniach picia jedynie rozpuszczalki Jacobsa. I choć mogłabym narzekać, że nie mam w domu dobrego ekspresu do kawy, który spienia mi mleko na niebiańską piankę, to nauczyłam się myśleć, że wszystko w swoim czasie. Bo to o ten Kochani, czas chodzi i umiejętność celebrowania chwil. Tych, które są dla mnie miłe, które chcę zapamiętać. Ten upał, którego tak będzie mi brakować w listopadową szarugę, kiedy będę biegiem w deszczu odwozić dzieci do przedszkola zamiast, jak dziś iść w letnich sukieneczkach na luzie spacerkiem. Czas. Tak szybko mija, już wie i rozumie to nawet moja starsza córka. Pędzi nieubłaganie grając nam wszystkim na nosie. Zabiera ciepłe i pogodne wieczory, każe nam się starzeć, dodaje zmarszczek, żółci liście na drzewach, które jeszcze niedawno eksplodowały świeżą zielenią. I my jak te liście z biegiem czasu, z mijaniem lata, spowalniamy swoje kroki, bo czasem warto się zatrzymać, wziąć sobie dzień urlopu i spędzić go najlepiej dla siebie. Zjeść śniadanie w piżamie, nie martwić się o bałagan na stole, wyjść na spacer, gapić się na ludzi lub w niebo, upiec coś dobrego i cieszyć się tym czasem.
Moje lato jest w tym roku bardzo aktywne. Nie panuję nad kalendarzem, ciągle wyjeżdżam to tu, to tam, ale gdy wracam do Łodzi, do swojego mieszkania, zwalniam tempo, odwiedzam przyjaciół, dbam o siebie, dogadzam swoim bliskim i łapię chwile. Polecam każdemu!
I polecam również tartę, którą robię odkąd się pojawiają świeże truskawki i jak w moim niezawodnym cieście z owocami (link tutaj) zmieniam tylko owocową dekorację. Wczoraj na tapetę wjechała,
krucha tarta z mascarpone i białą czekoladą
z borówką amerykańską
250 gr mąki
50 gr cukru
150 gr masła (zimnego)
1 łyżka bardzo zimnej wody
250 gr mascarpone (może być też ciut wiecej)
1 tabliczka białej czekolady
Składniki na ciasto szybko zagniatamy i zbijamy w kulę. Wkładamy na ok 30 min - 1 godzinę do lodówki.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i łączymy (mikserem) z mascarpone w jednolitą masę. Wkładamy do lodówki.
Formę do tarty (u mnie duża z Ikea) smarujemy masłem, wykładamy ją ciastem. Wierzch ciasta nakłuwamy widelcem. Pieczemy 30 min w 180 stopniach aż ciasto nabierze złoty kolor.
Po upieczeniu studzimy i wykładamy na wystudzony spód krem. Dekorujemy owocami.
Najlepiej smakuje schłodzone min 2 godziny w lodówce, ale wiem... ciężko się oprzeć ;)