czwartek, 30 stycznia 2020

Organizacja czasu z dziećmi, czyli jak nie zwariować siedząc razem w domu



Organizacja to podstawa. Przekonałam się o tym, kiedy w chwili rozpaczy w pewien pochmurny dzień wpadłam na pewien pomysł. Skoro sprawdza się on przy naszej dwójce, to może się sprawdzi i u Was?

Od dłuższego czasu moje dzieci zakatarzone i kaszlące tułały się po domu znudzone wszystkim dookoła, odrzucając z automatu każdą moją propozycję na jakiekolwiek zajęcie. Nie muszę Wam mówić jak czuje się matka, która ma z tyłu głowy milion spraw do załatwienia, miejsc do odwiedzenia, a siedzi w domu, wyciera co rusz zasmarkane noski i po kilku dniach czuje nieraz bezsens istnienia. 

Dzieci nudzą się w domu, najchętniej oglądałyby bajki, na które ja pozwalam, ale z umiarem. Która z nas miała taki dzień, że w głębokiej desperacji wprowadziła dzień bajek no limit? No właśnie. Moje dziewczyny potrafią czasem bawić się razem tak pięknie, że aż boję się do nich odzywać, by nie zburzyć tej idylii. Zazwyczaj jest tak po kolacji, gdy wiedzą, że zaraz ich dzień się skończy. Przez resztę dnia zazwyczaj walczą nawzajem o moją uwagę, robią sobie na przekór, kłócą się, wymuszają. I w pewnym momencie powiedziałam dość!

W przedszkolu, nawet żłobku mają ustalony rytm dnia. Postanowiłam zrobić podobnie. Pewnego dnia po śniadaniu spisałam cały plan na tablicy i zaprosiłam dziewczyny. Były silnie zaskoczone. Pozytywnie. Przedstawiłam co będziemy robić, kiedy będą posiłki, spanie (bo kiedy są przeziębione staram się aby miały obie drzemkę). Mówiłam kiedy będziemy bawić się wspólnie, a kiedy będą bawić się same. Pytały o wszystko, cieszyły się z nowego pomysłu i przyznam, że ten dzień minął nam przemiło. Teraz podczas pobytu w domu też wprowadziłam tę zasadę, tym bardziej, że mam sporo spraw na głowie i muszę poza ogarnięciem spraw przyziemnych jak obiad, pranie, prasowanie, skompletować wszystkie zakupy kafli, baterii, ceramiki itp. do domu, bo od połowy lutego ruszamy z kopyta. 

Co daje dobra organizacja czasu spędzanego z dziećmi?

Dzieci mają ustalone czynności. Wiedzą co będzie następować po czym, kiedy dokładnie będą jeść, bawić się czy oglądać bajki. Wiedzą, że nie muszą co chwila mówić mi "mamo pobawisz się ze mną?", "mamo, chodź...", bo wiedzą, że po swojej zabawie będą miały mnie totalnie na wyłączność. Ja w tym czasie nawet nie odbieram telefonów! Dzięki temu dziewczyny szanują mój czas i swój. Wiedzą, że poza siedzeniem z nimi w domu muszę popracować i załatwić sporo spraw. Poprawiło się nawet ich zachowanie, podczas moich rozmów przez telefon. Wiedzą, że nie rozmawiam z koleżanką, tylko załatwiam ważne sprawy. Szanują to. 
Bardzo ważne jest aby przestrzegać ustalonych ram czasowych, bo gdy kiedyś naciągnęłam i zmieniłam coś w planie, to Marysia przestała podchodzić do niego poważnie. Wiem, że ona jeszcze nie zna się na godzinach, nie umie czytać, ale chyba cwaniarka poznaje kiedy ja coś kombinuję i wyczuwa, poza tym jest szalenie spostrzegawczym dzieckiem. 

Staram się zachować zmienność zajęć, żeby nie było nudy. Im się to bardzo podoba. Sama lubię być bardziej zorganizowana, bo inaczej błądzę po domu, zaczynam kilka rzeczy na raz, żadnej nie kończąc. To samo jest z dziećmi. Moje dzięki temu schematowi chętniej sprzątają zabawki, bo wiedzą, ze zaraz będą coś nowego robić. 

Przykładowy plan naszego dnia


Gdy siedzimy razem w domu, nie musimy się nigdzie o rana spieszyć. Jednak tylko w weekendy oglądamy rano bajki w łóżku w towarzystwie ciepłej kawy czy kakao :) W tygodniu "roboczym" po obudzeniu czytam dziewczynom bajki w łóżku (obecnie jest zajawka na wszystkie tomy Pucia, "Zmartwienie Róży" czy elementarze). Następnie wstajemy, ścielimy łóżka (każda swoje, jak umie ;)). Jest czas na poranną toaletę, ubieranie i śniadanie.

Po śniadaniu są bajki i oczywiście, przy chorobie inhalacje.
W tym momencie mam trochę czasu na sprzątanie, ćwiczenia, podszykowanie obiadu, pracę lub sprawy związane z budową, w zależności od priorytetów.

Następnie mamy czas w 100% dla siebie. Możemy robić wszystko co dziewczyny chcą. Zazwyczaj są to zajęcia plastyczne, wycinanki, malowanie farbami do bólu :), pieczenie ciasteczek lub inne rzeczy, które można robić z dorosłym. Tu zależy mi aby skupić się na dziewczynach i tym aby się bardzo dobrze bawiły.
Wiedzieliście, że dzieci nie czują się bezpiecznie gdy widzą telefon mamy lub taty w pobliżu, gdy się bawicie? Już nie wspomnę o momentach kiedy bawimy się z dzieckiem, a drugim okiem odbieramy maila ;)

Po wspólnej zabawie mamy posiłek. Albo jest to zupa, albo inne przekąski, aby małe nie były głodne przed drzemką.

I następuje najbardziej stresujący moment dnia (dla mnie) - drzemka. Znienawidzony element planu, hejtowany na różne sposoby, ale w efekcie działający na naszą trójkę jak balsam. (Chyba, że remontujący się sąsiad postanowi użyć w tym czasie wiertarki...) Ja w tym czasie mam kolejną godzinę lub dwie dla siebie. To bardzo dużo gdy jest spokój w domu.

Po drzemkach jest obiad i kolejne zabawy, w których staram się uczestniczyć.

Moje dzieci kładą się spać ok. 20ej więc mamy z mężem czas dla siebie, czas na omówienie bieżących spraw i odpoczynek.


Tu mamy kolejny przykład, bardziej rozbudowany, nie różniący się od poprzedniego zbytnio, ale to systematyzuje nasze codzienne sprawy.

Jestem przekonana, że dobra organizacja czasu z dziećmi zwiększa ich poczucie bezpieczeństwa, uczy szacunku i zrozumienia. Ja w to lubię, i one też! A w weekendy, gdy jesteśmy wszyscy razem  lub dni, kiedy nie musimy na siłę siedzieć w domu, wrzucamy na luz. I to też jest zdrowe :)


Fot. Mama

Fot. Mama

Fot. Mania

Fot. ZUZIA :))))


Fot. Mama

Fot. Mama


Zdjęcia robione podczas wspólnej zabawy wyłącznie na potrzeby tego posta :) Autorami zdjęć jesteśmy wszystkie trzy :)

A jaki jest Wasz sposób na siebie i dzieci, żeby włosów z głowy nie wyrywać i lubić się nawzajem przez cały dzień? Dajcie znać w komentarzach!

Spodobał Ci się post, udostępnij go dalej, może uchronisz koleżankę przed załamaniem nerwowym :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze 😀