sobota, 29 października 2016

Gdy fikcja wygrywa z rzeczywistością


Wiele rzeczy przychodzi do nas z zachodu. Wielu z nas myśli, że to takie fajne, amerykanckie, cool i trendy. Często próbujemy zastąpić nasze polskie tradycje, piękne tradycje, czymś kiczowatym, infantylnym, no ale przecież modnym i zachodnim czyli miód malina. Halloween. Ile dzieci obecnie w szkołach obchodzi tę małą maskaradę, zapewne na szczęście w sposób totalnie niekrzywdzący świat je otaczający, ponieważ ktoś nad tym panuje. Ktoś, czyli my rodzice i nauczyciele. Nasze Halloween polega głównie na imprezie w szkole, robieniu lampionów z dyni, przebraniu się za różne duchy i straszydła umazane ketchupem czy wykradzioną mamie z kosmetyczki czerwoną szminką, imitującymi krew tuż obok przyklejonych zębów a la Dracula. Któraś mama upiecze dyniowe babeczki z marmoladą albo zrobi paluchy wiedźmy, dzieci się pośmieją, polatają po domach sąsiadów, często zdezorientowanych o co kurna w ogóle chodzi z jakimś "psikus lub cukierek!". Nawet polska Ceramika z Bolesławca, kojarząca się z polską kulturą i folklorem,  wypuściła na rynek ceramiczne dynie-lampiony z okazji Halloween. Ja się kompletnie przekonać jakoś nie mogę do Halloween, tej chęci zamerykanizowania naszej kultury, wypierania często swojej tradycji albo powierzchownemu jej traktowaniu. Przecież mamy swoją tradycję, może mniej szaloną, wesołą i zabawową, ale naszą. Polegającą na chwili zadumy, powspominania swoich bliskich, spotkania się z rodziną. Nie musimy koniecznie jeść muffinek z duchami czy napełniać strzykawek nalewką truskawkową, możemy zrobić przecież pyszną szarlotkę, zaprosić po cmentarzu rodzinę do siebie i w niestraszny sposób pośmiać się przy wspólnym stole :) Nie musimy się przebierać za śmierć, diabły, duchy czy inne stwory, możemy pójść na rodzinny spacer, wydrążyć owszem tę dynię i zapalić w niej tealighta, niech umila nam aurę za oknem. A może jednak chodzi tu o potrzebę nadania tym świętom charakteru bardziej teatralnego, powrócenia do czasów "Dziadów" wprowadzenia dozy katharsis? Możliwe... każdy ma swoje potrzeby. Ale nie pozwólmy sobie na to aby fikcja wyparła rzeczywistość. Gdy się patrzy na ostatnie doniesienia o atakach "strasznych klaunów" są one przerażające. Oni się wzorowali początkowo na powieści Kinga, na czym będą się wzorować nasze dzieci? Nie dopuśćmy do tego, aby chciały one wszystko jak inni, bo nasze jest obciachowe, nudne i złe. Uczmy maluchy od małego, co w życiu jest ważne, uczmy tradycji i nie wstydźmy się jej. Jeśli jest zabawa w Halloween, to niech nie wyklucza ona naszych podstawowych idei. Ja chcę opowiadać mojemu dziecku o moich bliskich zmarłych, sprzątać z nią listeczki na ich grobach i iść wieczorem zapalić znicz dla tych, dzięki którym jestem na tym świecie i jestem tym, kim jestem. A jak u Was to wygląda? Jesteście halloweenowymi zwolennikami, przeciwnikami, czy znaleźliście na wszystko swój złoty środek? :)  Spokojnego weekendu i całego tygodnia Wam życzę. 
Wyjątkowo, nie na czasie, trochę nieblogowo, zamiast krwistych babeczek z duszkami wrzucam przepis na dużą blachę szarlotki aby starczyło dla całej rodziny i jeszcze dla sąsiadki! ;) 

Rodzinna ekspresowa szarlotka z pianką
czyli placek z jabłkami pachnący cynamonem 



CIASTO
3,5 szklanki mąki (szklanka = 250 ml)
1 kostka masła (200 gr)
4 żółtka
1/2 szklanki cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub parę kropel olejku waniliowego/cytrynowego.
5 dużych jabłek (U MNIE JESIENNE POLSKIE AROMATYCZNE Z RYNKU :))
cynamon

PIANKA
4 białka
1/2 szklanki cukru
1/2 opakowania kisielu żurawinowego lub cytrynowego

Do dużej miski wkładamy wszystkie produkty na ciasto, kroimy nożem masło i ugniatamy, robiąc kruszonkę. 
Białka wkładamy do osobnej miski, zasypujemy cukrem, odstawiamy. 
Jabłka obieramy i kroimy w plastry (jak leci). 
Do dużej blaszki wyłożonej papierem do pieczenia wykładamy 3/4 ciasta, na tym układamy jabłka. 
Ubijamy pianę z białek i cukru na gęsty, perlisty krem, pod koniec ubijania dodajemy kisiel i ubijamy jeszcze ok 3 min. Wykładamy powstałą pianę na jabłka. Zasypujemy jabłka cynamonem i wykładamy pozostałą część kruszonki. 
Wstawiamy ciasto do nagrzanego do 175 stopni piekarnika (grzanie góra - dół, ciasto wstawiamy na środkowy poziom). Pieczemy 55 min
Po ok 30 min pieczenia, warto położyć na cieście arkusz folii aluminiowej, aby kruszonka nie przypaliła się.





Smacznego, a jak kto woli to i strasznego ;) :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze 😀