wtorek, 25 kwietnia 2017

Bilans zysków i strat... czyli moja 30stka



Nie mogłam dzisiaj spać, i to nie dlatego, że jestem w szpitalu, bo już się nawet dość przyzwyczaiłam do tego luksusu od tych trzech tygodni. Kiedyś myślałam, że zmiana kodu nie będzie mnie dotyczyć, owszem dotknie wyraźnie mojej metryki, ale nie mnie, tak emocjonalnie. A tu rozczarowanie na całej linii. Nie dość, że nie wygląda to tak jak sobie wymarzyłam, albo może jak mogłabym się spodziewać by wyglądały te urodziny. Gdzie mogłabym teraz być, jakie prezenty dostawać, jak rewelacyjne białe wino pić od południa gdzieś w greckim czy włoskim upale. Życie różnie się układa, sama sobie zgotowałam ten los, noo... w sumie to z munszem moim :D i nasze wyobrażenia i priorytety sprzed lat się zmieniły. Czy jestem szczęśliwa? Ważne, że osoba, która była w tych wyobrażeniach jest ciągle obok mnie i to się nie zmienia. Analizując tak swoje minione trzydzieści, wiadomo żałuje się pewnych rzeczy, jak to, że nie wyjechaliśmy sobie na Work&Travel do Stanów na studiach, nie skoczyłam z tym spadochronem, i teraz już nie skoczę, gdyż w warunkach tego skoku była bezdzietność :), że może nie poszłam po studiach tą drogą zawodową, która teraz wydaje mi się bardziej atrakcyjna... Jest wiele rzeczy, na które człowiek nie miał wpływu i los porozrzucał pod moimi nogami kamienie, po których najpierw musiałam iść, aby później nauczyć się je omijać. Czasem zastanawiam się gdzie, kim i z kim bym była, gdyby Tata żył. Czy byłabym nadal jego rozpieszczoną, tatusiową Aguchą? W swoim życiu spotkałam masę cudownych osób, które przyczyniły się do tego kim jestem, jakim jestem człowiekiem. To one kształtowały moją osobowość, dzięki nim chciałam osiągnąć to lub tamto. Odkąd tata odszedł, założyłam sobie mając te 14 lat, że pójdę latem do pracy, Hel to takie miejsce, że nie trzeba się zbytnio starać aby się gdzieś załapać w sezonie. Tak bardzo chciałam pomóc mamie, tak pokazać, że może na mnie polegać, że jestem odpowiedzialna itp... i poszłam. Oczywiście to ona znalazła mi pracę, która była odpowiednia dla mnie i później to miejsce stało się moim drugim domem. Przyjeżdżali tam ludzie niezwykle ciekawi, inteligentni, wykształceni, od lat Ci sami. Chciałam być zawsze taka jak oni. Osiągnąć coś i być szczęśliwą. I się udało. Czasem obserwując niektórych widziałam, że mają wszystko, jednak nie zawsze mieli to co mam ja teraz. I może nie jeżdżę piękną X5, nie mieszkam w 300m domu, który mi wybudowali rodzice, na wakacje jeżdżę do moich ukochanych Sominek zamiast na Wyspy Zielonego Przylądka, to mam coś, za co dziękować mogę po 100kroć. Mam rodzinę. Ciągle tego samego faceta, który od 13 lat przynosi mi kwiaty 24ego, który przetrwał niejedno ze mną, umie załagodzić momenty, kiedy dzięki mnie nasze małżeństwo miewa cechy włoskiej rodziny, jest ze mną na dobre i na złe, w każdej ważnej chwili mojego życia... naszego życia. Mam mamę, która jest moją przyjaciółką i niezwykle mądrą kobietą, i to dzięki niej jestem tym kim jestem. Razem ze swoim mężem tworzą parę, która na każdym kroku daje dowód na to, że życie może zacząć się nawet po 60tce! Chciałabym tak żyć w ich wieku! To jest życie przez wielkie Ż :) Przyjaciele... od lat Ci sami, wspólne życie w akademiku, imprezy do rana, szalone juwenalia, przeżywanie egzaminów, obrony, zaręczyny, śluby, kredyty... teraz dzieci. Wszystko razem, zawsze możemy na sobie polegać, to cholernie ważne! Ktoś by pomyślał, przecież to wszystko takie normalne... otóż nie! Rozejrzyjcie się dookoła. A może to ja taka jestem, że nie oczekuję zbyt wiele, że wystarczy mi dzisiaj, usłyszeć głos mojegi dziecka, które wbiega na moją salę z kwiatkiem w rączce, że mam obok siebie moich bliskich, że a nóż mąż wychwycił kiedyś coś z mojego słowotoku i sprezentuje mi coś, o czym marzyłam od zawsze (w końcu to 30stka!!! ;)), że już za bardzo niedługo urodzę sobie kolejne małe Szczęście, wtulę się w jej łepeczek i będę chłonąć każdą sekundę bycia razem. Za rok sobie odbijemy w czwórkę tę moją 30stkę, bez szpitali, gdzieś gdzie jest ładnie i ciepło ;) Najważniejsze jest wiecie co chyba... żeby nie oglądać się wstecz, nie analizować co by było gdyby... nie żałować niczego, bo wszystko to co przeżyliśmy nas umacnia, kształtuje naszą osobowość i pokazuje jakimi ludźmi jesteśmy i jakie są nasze życiowe priorytety. 30 lat za mną... mam nadzieję, że kolejne będą równie albo jeszcze ciekawsze ;) 

A Wy? Czego mi życzycie?? ;) Niech podniesie dziś rękę każdy z Was (wiem, że 80% z Was to Kobietki, ale mam też grono męskie ;)), kto jest ze mną i zagląda do mojego życia na Wojslandii ;)
Całusy ogromniaste! 
A.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze 😀