niedziela, 6 listopada 2016

Samotne wieczory, rozgrzewający imbir i cinnamon rolls



Niedziela. Szara, jesienna niedziela. Z pełnym zlewem po śniadaniu i okruchami na stole po tostach, które jedliśmy z jajecznicą. Takie inne śniadanie niż zwykle, bez pankejków, długiego szwędania się w piżamie po mieszkaniu i słuchania Manna w Trójce. Z brakiem pomysłu na obiad, bo jakoś nawet apetyt wyparował. Niedziela to dla mnie synonim rodzinnego ciepła, spędzonych chwil razem, dobrego filmu i domowego ciasta do popołudniowej kawy. A On wyjechał. Zostawił nas same na tydzień, spakował bagaż podręczny, poprasowane przeze mnie koszule i wyjechał.  Zostawił filiżankę po porannym espresso na biurku, zapach swoich perfum w mieszkaniu, kwiaty w wazonie, które mi przyniósł w piątek i wyjechał.
Jak ja tego nie lubię. Ale im więcej jesteśmy z sobą, im więcej cudownych chwil za nami, wrażeń, wyjazdów, przeżyć, łez i uśmiechów, tym bardziej mi ciężko jak wyjeżdża. I to rozpaczliwe "tata" stojącej Marysi w progu, gdy zakładał buty. Jego czuły pocałunek i zatrzaskujące się drzwi mieszkania. Jak dobrze, że chociaż Ona jeszcze nie potrafi tak tęsknić i nie rozumie, że tydzień to długo. Zaraz utulę ją do snu i będzie sobie drzemać, jak każdego dnia, a później obudzi się i będzie szukać taty bo przecież powinien być. I tak będziemy sobie musiały znów radzić bez niego, wychodzić 4 razy dziennie z psem, gotować tylko dla siebie, bawić się, kąpać i usypiać. Aż wreszcie wszystko wróci do normy. Jest masa kobiet, które żyją w ten sposób. Ba, niektóre nawet lubią tę swoją samotność, i gdy partner zasiedzi się za długo w domu, to powoli zaczynają się irytować i najchętniej już zrobiłyby mu kanapki na drogę, albo nawet i nie, i czułym gestem pożegnania zatrzasnęły drzwi mieszkania z uśmiechem na twarzy :) Jednak my jesteśmy rodzajem ciepłych kluch, którzy uwielbiają spędzać czas razem. Pielęgnujemy wspólne wieczory, oglądamy filmy, gadamy albo milczymy.  Robimy sobie herbatę z imbirem, coś dobrego do jedzenia i gdy mała już śpi, jesteśmy tylko z sobą i dla siebie. Oczywiście dla higieny związku każdy ma czasem, "Kochanie, chcę dziś wieczór spędzić po swojemu", ale i tak zazwyczaj po swojemu to u nas, po naszemu. Jesień jest zazwyczaj idealnym motorem napędowym dla ogrzewania związków. Po wakacjach, letnim szaleństwie, wiecznie czymś do robienia, spotkaniach ze znajomymi, można teraz położyć dzieci spać i częściej bezkarnie już po 20ej, gdy na dworze ciemno, pozapalać świece i przygotować sobie wieczór dla dwojga. Jak ja wielbię te chwile, kiedy zmęczeni po całym dniu możemy zaszyć się w swojej domowej przytulności i cieszyć się sobą... 
A jak Wy spędzacie wspólne wieczory? Jesteście bardziej domatorami czy towarzyskimi duszyskami? ;)
A na popołudniowe, jesienne lenistwo mam dla Was super przepis na przepyszne cynamonowe bułeczki i rozgrzewający napój imbirowy!

Cinnamon Rolls czyli bułeczki cynamonowe

Składniki na ciasto (na ok. 18 szt bułeczek)
Warto zrobić z podwójnej ilości składników - ja zrobiłam za mało i to był błąd ;)

125 ml mleka (ciepłego)
15 dkg drożdży 
25 g cukru (u mnie trzcinowy)
350 g mąki 
szczypta soli
1 jajko
35 g miękkiego masła

Składniki na nadzienie
cynamon (sporo :))
ok. 1/3 szklanki cukru (ja dałam cukier waniliowy domowej roboty)
35 g roztopionego masła
skórka otarta z pomarańczy (uprzednio wyparzonej)

Do posmarowania:
1 roztrzepane jajko z mlekiem

Do miski wkładamy mąkę, cukier, sól. Drożdże dodajemy do ciepłego mleka, mieszamy, odstawiamy na ok. 3 min. Po rozpuszczeniu się drożdży dodajemy je do miski z mąką i mieszamy drewnianą łyżką. Dodajemy jajko i wyrabiamy ok. 5 min. Następnie dodajemy miękkie masło i wyrabiamy do uzyskania miękkiego, sprężystego ciasta. (Nie może się ono nam lepić do rąk, musi być plastyczne. Jeśli się lepi należy dodać troszkę mąki). Formujemy ciasto w kulę, przykrywamy folią aluminiową i odstawiamy w spokojne, ciepłe miejsce na 1,5 godzinną siestę :)

Gdy ciasto nam wyrośnie, przekładamy je na stolnicę, chwilę ugniatamy, aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i dzielimy na 2 części. Rozwałkowujemy pierwszą część na coś w stylu kwadratu, smarujemy roztopionym masłem, sypiemy cukrem i obficie cynamonem. Opruszamy startą skórką z pomarańczy i rolujemy ciasto. Kroimy wałek na placuszki ok 2-3 cm i układamy powstałe "ślmaczki" na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Z drugą częścią ciasta robimy ponownie.
Odstawiamy nasze rollsy na 30 min do wyrośnięcia, smarujemy je jajkiem z mlekiem, piekarnik nagrzewamy do 180 stopni (opcja grzania góra-dół, bez termoobiegu) i wyrośnięte rollsy pieczemy 20 min.

Po wyjęciu proszę nie poparzyć podniebienia, bo założę się, że każdy z Was jeszcze gorące będzie cichaczem wyjadał z blachy! :)))








Rozgrzewający napój imbirowy
z pomarańczą i miodem

Idealny na jesienne popołudnia, wieczory, na rozgrzanie po spacerze czy na przeziębienie :)



2 porcje
5 cm kawałek świeżego imbiru
1 cała pomarańcza
ok. 600 ml wrzącej wody
2 łyżki miodu

Z połowy pomarańczy wycisnąć sok, resztę pokroić w plastry/półksiężyce. Imbir zetrzeć na drobnej tarce i włożyć do dzbanuszka. Dodać sok z pomarańczy i zalać wrzątkiem. Przelać do kubeczków z cząstkami pomarańczy i osłodzić miodem.




2 komentarze:

  1. Hmm...coś nie tak. Z podanych składników wyszła mi raczej zupa...musiałam dosypac baaardzo dużo mąki, żeby przestało się lepić do rąk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj to może za dużo mleka dałaś?? Może rozczyn był za duży?? Dziewczyny pisały, że wychodzą ładne ślimaki... więc nie wiem czemu :( Czy po dosypaniu mąki rollsy wyszły?? Napisz proszę koniecznie! Pozdr! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze 😀