poniedziałek, 8 lutego 2016

BLW - zalety i zakazane produkty cz. 2

... no kiedy Ona poda tego pankejka?! :)
Kontynuując temat związany z metodą karmienia zwaną Baby Led Weaning, czyli w skrócie BLW, chciałabym przedstawić Wam teraz zalety stosowania tej metody oraz produkty, których na samym początku, i nie tylko, powinniście unikać. 
Jak już wiecie z pierwszego posta (do przeczytania tutaj), jestem wielką fanką tej metody i prawie od samego początku, z jednym 2-tygodniowym, papkowym niewypałem, jesteśmy jej wierni i szczerze się radujemy, że przekonaliśmy się do niej, bo ułatwia nam życie bardzo i niesie za sobą wiele uśmiechu i radości całej Rodzinie. Dużo osób pyta, po co to wszystko,
ten bajzel w kuchni, zapaćkane wszystko, porozlewana woda dookoła krzesełka? A po to, że pomimo tego, że czasem trzeba policzyć do 100, bo do 10 nie wystarcza, przegryźć wargę, uśmiechnąć się sztucznie do dziecka, które właśnie wylewa sobie wodę za kołnierz albo wkłada do oka pesto, pomimo tych godzin spędzonych na kolanach myjąc podłogę, powiem tak: WARTO! A dlaczego? Przeczytajcie... 

1. Jemy posiłki wspólnie! Nie ma tak, że Ty karmisz dziecko, przy okazji latasz ze ścierką bo właśnie jakaś breja strzeliła w Ciebie lub ścianę, Twój obiad stygnie albo w ogóle nie masz czasu, żeby go zjeść... w BLW to nie do pomyślenia! Jemy posiłki wszyscy razem, gotujesz dla siebie i dla dziecka, i uwierz mi, to jest zjadliwe! Tylko czasem musisz przemycić sól do swojego dania bo coś może być bez niej dla Ciebie niezjadliwe. A jeśli tatuś dziecka jest tak oporny na kaszę jaglaną, szpinak, brokuły i inne, przypominam ZDROWE rzeczy, a Ty masz tyle serca, czasu i cierpliwości co ja, to gotujesz mu zupę na 2-3 dni, robisz spaghetti czy innego schabowego przy dobrych wiatrach i hejah! Ale generalnie, nie ma, że dziecko stęka, marudzi, Ty robisz z siebie małpę wmuszając kolejną łyżeczkę papki, NIE! dziecko ma swoje kawałeczki, je sobie, bawi się nimi, Ty jedynie musisz kontrolować i być przy nim podczas jedzenia... a widok bobasa ciumkającego kolejny kawałek naleśnika albo różyczki brokułów - bezcenne!

2. BLW - rozwija zmysły malucha. Dziecko poznaje różne smaki, kolory, konsystencje, bada je, uczy się złapać wyślizgującego się z rączki banana czy przyklejającą się do blatu kostkę z kaszy manny, nasłuchuje spadającego pankejka lub tosta, a każde z nich, uwierzcie wydaje inny dźwięk uderzając o podłogę. Uczy się wyjmować sobie z różnych miejsc te kawałki, które jakoś niewiadomojak :) spadły, a zatem przez chwytanie ćwiczy swoją koordynację ruchową i chwyt. 
Dziecko uczy się gryźć i chrupać (fantastycznie tu się sprawdzają flipsy dla dzieci, bez soli i cukru), rozrywać (naleśniki), mazać (kostki jaglane czy z kaszy manny) lub łamać (warzywa w słupkach). 

3. Dziecko ma prawo wyboru. Sięga po to, na co ma ochotę, co mu się podoba i co smakuje. Nie można się przejmować, że trzeci dzień z kolei sięga po buraka, jutro sięgnie wreszcie po makaron czy omleta. To jego wybór, pamiętajcie, TO DZIECKO DECYDUJE CZY COŚ ZJE I ILE, mama decyduje co dziecku poda i kiedy. Nie należy komentować wyboru dziecka ani ganić, że znów je co je. 

4. Dzieci karmione według BLW nie wyrastają na niejadków! Od początku czerpią przyjemność z jedzenia i wiedzą, że mają prawo wyboru. Zawołane na kolację, lecą do stołu a nie są usilnie do niego zapraszane. (Osobiście głęboko w to wierzę ;-)).

5. Dzieci-BLW w przyszłości są bardziej otwarte na próbowanie innych smaków, chętne do poznawania nowości. Nie ma, nie zjem bo nie lubię (a tak na prawdę nie wiem jak to smakuje, dlatego nie lubię) - znamy to, prawda? 

6. Wczesna nauka żucia wpływa dobrze na aparat mowy, dużo lepiej niż zasysanie przez dziecko papki łyżeczką. 

7. Rozszerzenie diety dziecka jest doskonałym momentem na zrobienie rachunku sumienia swojej lodówce i kuchennym szafkom! :) To dobry moment na rozpoczęcie, wraz z dzieckiem i w zasadzie dzięki niemu, wprowadzania zdrowych nawyków żywieniowych. Bo kto ich nauczy jak nie rodzice?
Ja od jakiegoś czasu jem wspólne posiłki z Marysią i bardzo dobrze się z tym czuję! Co też polecam każdemu, Menszowi swojemu też, ale On nie do wszystkiego się chętnie uśmiecha, góral jeden zapalczywy! :D

Mam nadzieję, że namówiłam? Kogo namówiłam - liczę na odzew! 

A teraz kilka informacji, czego NIE MOŻECIE PODAWAĆ SWOJEMU DZIECKU! 

  • Miód - do ukończenia pierwszego roku życia nie powinien być podawany dziecku, ponieważ niesie ryzyko wywołania botulizmu dziecięcego
  • Wywarów mięsnych i z kości - są bardzo ciężkostrawne. Jeśli już robimy zupkę to na kawałku sprawdzonego mięska (np. królik, cielęcina, indyk)
  • Produktów bardzo słonych (oliwki, kapary, ser typu feta)
  • Pieczarek, grzybów leśnych (leśnych ponoć do 12 roku życia)
  • Dań solonych i słodzonych cukrem
  • Mleka krowiego (jeśli dziecko jest uczulone to najlepiej podawać mleko roślinne), ja podawałam Marysi mleko krowie w niewielkich ilościach (np. do naleśników, jaglanki, owsianki) po 8 miesiącu. 
  • Surowego mięsa, surowych jajek (na miękko też NIE)
  • Serów pleśniowych
  • Orzechów w całości (dopiero po 3 roku życia)
  • Kakao (dopiero po 12 miesiącu), najlepiej początkowo zastąpić je karobem
Szczególną uwagę należy zwrócić na początku na małe rzeczy typu: groszek zielony, kukurydza, rodzynki... takie rzeczy można podawać dopiero gdy dziecko dobrze opanuje chwyt pęsetowy (kciuk-palec wskazujący) i zauważysz, ze dobrze sobie radzi z połykaniem, gryzieniem. 

W oczekiwaniu na wspólne, niedzielne śniadanie :)
Skończyło się... i jak tu żyć? :)





Opracowując tekst korzystałam ze wspomnianej w pierwszym poście książki Bobas Lubi Wybór oraz cennych rad blogerek z Ala'Antkowe BLW. 

4 komentarze:

  1. Najbardziej zachęca mnie w tej metodzie karmienia możliwość wspólnego jedzenia :) Cała rodzinka przy stole :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj tak Olu, to jest niesamowicie ważne i przyjemne. Można sobie w weekendy pozwolić na długie, wspólne śniadania, leniwie przepijane kawą, gdy maluszek siedzi sobie z nami w swoim krzesełku i dziumie pankejka czy inne dobro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspólne jedzenie jest super :) My też to bardzo lubimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ogromna zaleta tej metody! Wygrywa nawet z kilkunastoma razami zmywania podłogi dziennie, prawda? ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze 😀